Światło przez witraże kościoła wpadało w taki sposób, jakby sam Bóg zaglądał do mnie swoją poświatą.

 

Przyszedł ten dzień, dość pogodny i radony dla wszystkich. Choć muszę przyznać z pewnością, że mi było najweselej.

Może dlatego, że miałam tak wiele gości, a może ze względu na to co miało się wydarzyć.

 

Rodzice podjęli ważną decyzję, ważną dla mnie. Od dziś miałam stać się Dzieckiem Bożym.

Chrzest Święty miał odbyć się w kościele pod wezwaniem Św. Stanisława w Teratynie.

 

Moi bliscy zaczęli się schodzić, machali do mnie, witali się całusami.

Weszliśmy do środka, a wtedy wszyscy ucichli. Przywitał mnie ksiądz i zaprosił do ołtarza.

Staliśmy wszyscy w skupieniu, a światło przez witraże kościoła wpadało w taki sposób, jakby sam Bóg zaglądał do mnie swoją poświatą.

 

Jak mówi Jan Paweł II:

“Tak na pierwszy rzut oka wiązanie obecności Boga z pewnym określonym miejscem może się wydawać niestosowne.

A jednak trzeba pamiętać, że czas i miejsce należą całkowicie do Boga.”

(Homilia, Łagiewniki, 2002 r.)

Przyglądałam się temu tak uważnie, że usnęłam.

Obudziła mnie woda święcona, co przez chwilę nie było przyjemne, ale zaraz wrócił mój podwójnie pogodny nastrój.

 

Ksiądz pożegnał nas błogosławieństwem.

Wszyscy ponownie spotkaliśmy się w Restauracji Gniecki w Hrubieszowie i tam wspólnie świętowaliśmy.

Dziękuję za ten dobry dzień.

Natalia <3